Własny pokój – postulat Virginii Woolf, jak się ma do naszych czasów? Zastanówmy się, jak wyglądają miejsca pracy kobiet, badaczek i artystek, które ten i inne postulaty dotyczące organizacji przestrzeni analizują w tekstach i obrazach. To zaskakujące – świat zmienił się tak bardzo, zyskałyśmy tak wiele wolności, a nadal osobne miejsce pracy, własne, odrębne, pozostaje często niespełnioną potrzebą. Jeśli już je mamy, kreujemy je na miarę własnych potrzeb, zgodnie z wewnętrznym rytmem i porządkiem. Bardzo często nasze biurka, warsztaty, pracownie stanowią, paradoksalnie, przestrzeń szczególnie intymną, osobistą, niemalże wewnętrzną. I dlatego mają potencjał emancypacyjny. Wyrażamy siebie nie przy toaletkach – wysławiamy siebie przez pracę.

Wystawa pt. Przy warsztacie. Miejsca pracy badaczek, działaczek i artystek pokazuje miejsca naszej zawodowej pracy: biurka, sekretarzyki, stoły kuchenne, stoliki nocne, stolnice i odpowiada na pytania: Jak je zdobyłyśmy i kiedy? Czy panuje na nich ład, czy twórczy nieład? Na czym zawieszamy wzrok, szukając inspiracji, zgubionej myśli, przerwanego wątku? Czy to miejsce w instytucji, czy w domu? Jakie są proporcje między przestrzenią wspólną a własną w domach ludzi wolnych zawodów? Czy cyfryzacja doprowadziła do wirtualizacji gabinetów i pracowni? Czy kobiety nauki mają dziś swoje gabinety, a artystki pracownie?.

Pomysł zrodził się w naszych głowach, kiedy jako kobiety dojrzałe weszłyśmy w posiadanie własnych biurek, pierwszych od czasów dzieciństwa. I kiedy zobaczyłyśmy gabinety swoich naszych kolegów. Okazało się, że choć pozornie szanse na rozwój mamy takie same, biurka i warsztaty kobiet to bardzo często miejsca wplątane w chaos życia domowego, rodzinnego. Albo z niego mozolnie wyodrębniane. Kiedy pomysł zakiełkował, założyłyśmy na facebooku grupę „Przy warsztacie. Miejsca pracy badaczek, działaczek, artystek”.. Idea wystawy pojawiła się już w pierwszych godzinach, a w ciągu kilku dni dołączyło do niej sto kilkadziesiąt kobiet! Wklejały zdjęcia biurek i pracowni, opisywały je w kilku zdaniach – z dumą i z czułością. Choć w życiu zawodowym często mamy ze sobą kontakt, dość oficjalny i skonwencjonalizowany, nagle objawiłyśmy się sobie nawzajem jako kobiety i dziewczyny. Powiedzenia „pisać na kolanie”, „pisać do szuflady” zyskały nowe, zaskakujące znaczenia.

Nasze warsztaty, ujęte w kadrze, ukazały się jako dzieła sztuki, obrazy do kontemplacji, pełne znaczeń, symboliczne. Porównania okazały się inspirujące i twórcze. Zaczęłyśmy szukać zdjęć wielkich kobiet – pisarek, myślicielek, teoretyczek, artystek – na których prezentowały swoje przestrzenie pracy. Po takich wirtualnych odwiedzinach, najczęściej przestrzeni mocno prywatnych, trudno trzymać dystans. Łatwiej budować bliskość. I wspólnotowość. Bardzo się od siebie różnimy, wybieramy różne modele funkcjonowania w świecie, wierzymy w różne sprawy. Ale nadal wzrusza i wzmacnia nas idea wspólnotowości. Dzielenie się obrazem przestrzeni tak osobistej, jak miejsce pracy, zaglądanie do warsztatów innych kobiet, także tę wspólnotowość buduje.