Wydaje się niezwykle trafne, że Islandia kształtem przypomina owcę, leżącą spokojnie jak baranek nie wadząc nikomu, skoro niejednokrotnie stwierdzano, iż to właśnie owca islandzka przez wieki utrzymywała Islandczyków przy życiu.

To temu krótkonogiemu stworzeniu należy dziękować za to, że Islandczycy przetrwali trudy i znoje, chłód, głód i ubóstwo tkwiąc na najbardziej wysuniętej na północ Europy malutkiej wyspie, pośrodku oceanu. Owca islandzka, twarde zwierzę, potrafi przetrwać najgorsze mrozy i długie okresy głodu; obdarzona jest sporą dozą wytrwałości i uporu. Niektórzy utrzymują, że podobne cechy można znaleźć w islandzkiej mentalności. W jaki sposób opisujemy samych siebie, garstkę ludzi, która zamieszkuje tę małą wyspę? Tak, jesteśmy silni, gotowi na wszystko, nic nas nie zrazi, nikomu nie ulegamy i po brzegi wypełnia nas wiara w siebie. To niedomiar w wielkości i wielości czyni nas wielkimi. Głowa Islandii, Fiordy Zachodnie, wyróżnia się na tle innych części wyspy tym, że góry są tu wyższe, fiordy głębsze a niektórzy twierdzą nawet, że tutejsi mieszkańcy to ludzie o innej naturze, wręcz obdarzeni magicznymi mocami. Tam, gdzie wiatr mierzwi wełnianą czuprynę na potylicy Islandii, znajduje się gmina Árnes – najdalej wysunięty zamieszkały obszar wyspy. Przycupnęła tutaj mała społeczność farmerów, hodująca wyłącznie owce. Ludzie żyją tu z tego, co daje im ziemia, jak to czynili ich przodkowie przez setki lat. Ludzie z Árnes mieszkają wśród stromych gór i szumu oceanicznych fal, daleko od blichtru i zgiełku. W gminie Árnes mieszka 38 osób w 15 gospodarstwach przez cały rok. W całej gminie jest około 2700 owiec. Tutejsze życie toczy się według jasno określonego rytmu i na każdą porę roku przypadają określone czynności. Wszystko działa zgodnie z odwiecznym cyklem życia. Wykot owiec wiosną, sianokosy i turyści latem, spęd owiec i ubój jesienią, zamknięcie stada w owczarni na zimę, strzyżenie w listopadzie i sezon godowy w okolicy Gwiazdki. Od stycznia do marca droga główna jest zamknięta, czasami całymi dniami albo nawet tygodniami, jeśli zaspy śnieżne są zbyt duże. W tym czasie ludziom mieszkającym w tym odległym zakątku nikt nie zaproponuje odśnieżania. Mały samolot z Reykjaviku ląduje dwa razy w tygodniu na lotnisku w Gjögur, jeśli pozwala na to pogoda. Życie w gminie Árnes zdecydowanie spowalnia podczas najciemniejszych miesięcy. I tak wspólnie udaje im się przetrwać zimę, ludziom i owcom w gminie Árnes. A potem znów przychodzi wiosna. I życie zatacza kolejny krąg.

Tekst: Kristín Heiða Kristinsdóttir

Jan Brykczyński ur. 1979 r., zajmuje się dokumentem fotograficznym. Studiował na wydziale operatorskim PWSFTviT w Łodzi, w Szkole Filmowej FAMU w Pradze a obecnie na ITF w Opavie. W swojej pracy często skupia się na europejskich peryferiach, podejmując temat złożonych relacji człowieka z przyrodą. Stypendysta Funduszu Wyszechradzkiego i Ministra Kultury. Laureat wielu konkursów fotograficznych, m.in. 2013 The European Photo Exhibition Award i The Syngenta Photography Award. Jest współzałożycielem Międzynarodowego Stowarzyszenia Fotografów Sputnik Photos. Reprezentowany przez agencję fotograficzną Anzenberger w Wiedniu.