
- Gdy zostałam matką, kwestia podwójnej tożsamości, zaczęła mnie bardzo uwierać, ale też ciekawić. Chciałam przepracować w sztuce to bycie i matką, i artystką. I dziecko, i sztuka to coś, co rodzi się z bebechów. Coś co zajmuje najgłębsze pokłady świadomości – mówi dr Patrycja Dołowy, wiceprezes warszawskiej Fundacji MaMa.
- Zaczęłam rozmawiać z innymi artystkami i okazało się, że im też temat macierzyństwa i sztuki nie jest obcy. Ale każda z nas rozumiała go na swój sposób. Zaprosiłyśmy kuratorkę, też matkę, Katarzynę Haber - i tak się zaczęło - dodaje koordynatorka projektu „Sztuka Matek”.

Wystawa składała się z prac fotograficznych, fotoinstalacji i grafik. Projekt ten miał na celu oddanie głosu samym artystkom, wykluczonym ze środowisk twórczych. Posłużyć przywróceniu sztuce nieobecnego dotąd języka matek-artystek.
- Mówimy o sobie, swojej tożsamości. Wystawa uwidacznia wykluczanie macierzyństwa ze sfery publicznej jako jej nieprzynależnego. Obnaża konstrukt, przypisujący macierzyństwo do sfery domowej i pokazuje, że próba wyjścia poza tę sferę, jest odbierana jako ekspansja, zachowanie agresywne, coś nienaturalnego, fanaberia. Sztuka postrzegana jest przez pryzmat pierwiastków męskich. Twórczość, uniesienia, wena są przypisane sztuce i mężczyznom. Zaś domowe pielesze, bezpieczeństwo, opiekuńczość, stałość, spokój utożsamia się z kobietami i macierzyństwem, jednocześnie traktując je jako zaprzeczenie tego, co przypisane jest sztuce – opowiada dr Patrycja Dołowy z Fundacji MaMa.
.jpg)
We wstępie do katalogu wystawy „Sztuka Matek”, Izabela Kowalczyk zauważa, że kobiety-artystki zawsze tworzą w przestrzeni „pomiędzy” – pomiędzy sztuką a domowymi obowiązkami, pomiędzy byciem artystką a byciem matką.
- Dla matki-artystki krzątanina wokół sztuki przeplata się z codzienną domową krzątaniną. Staramy się przywrócić ważność naszej tożsamości, wejść z naszym macierzyństwem w sferę galerii, sztuki wysokiej – podkreśla koordynatorka projektu „Sztuka Matek”.